Kombi oświadczyło ostatnio w wywiadzie dla „Gazety Robotniczej”, co następuje: Część krytyków jawnie
walczy z różnymi zespołami. Dzieje się to na Skutek jakichś zatargów czy to z managerem grupy, czy to z członkami zespołu. Czuję się więc w obowiązku poinformować czytelników, że żadnego zatargu z Jackiem Sylwinem nie miałem, a muzyków Kombi nie znam osobiście, z wyjątkiem Jerzego Piotrowskiego, z którym rozmawiałem bodaj tylko dwa razy i to w czasach, gdy jeszcze występował w SBB.
Kombi najwyraźniej chce być traktowane serio i rzetelnie — co się chwali, ale i chyba zbyt górnolotnie odnosi się do własnych poczynań. Najnowszy longplay zatytułowany szumnie Nowy rozdział zawiera sprawnie wykonywaną, nowocześnie aranżowaną muzykę rozrywkową — nie zdradzającą szczegółnych ambicji. Trudno potraktować inaczej niż jako „muzyczną tapetę” instrumentalne utwory Sławomira Łosowskiego, będące zbiorem logicznie powiązanych aranżacyjnych i brzmieniowych efektów – charakterystycznych dla nurtu pop-music, wykorzystującego elektroniczne instrumenty klawiszowe i skomputeryzowaną perkusję (Cyfrowa gra, Błękitny pejzaż) czy bardziej nastrojową, również instrumentalną kompozycję gitarzysty Grzegorza Skawińskiego (Srebrny talizman). Z kolei pod wrażeniem najnowszych trendów w murzyńskiej muzyce dyskotekowej jest basista grupy — Waldemar Tkaczyk. Tak można sądzić z jego kompozycji Nie poddawaj się, polegającej na zestawieniu rytmicznego ostinata z melorecytowanym tekstem. Zarazem z płyty można zorientować się, że Łosowski opanował sztukę tworzenia piosenek o chwytliwych, prostych refrenach — piosenek, w których naturalnie brzmi opracowanie nawiązujące do nagrań zespołów w rodzaju Ultravox (Słodkiego miłego życia, Kochać cię za późno). Grzegorz Skawiński lepiej wypada niż w dawnych nagraniach — w drugiej roli, wokalisty, a udział Jerzego Piotrowskiego w trzech utworach wpływa na ożywienie rytmicznego akompaniamentu. W połączeniu z faktem, że longplay robi bardziej spójne wrażenie od poprzednich płyt długogrających Kombi — wszystko, to sprawia, iż Nowy rozdział jest najbardziej udaną pozycją w fonograficznym dorobku tego zespołu. Warto zwrócić uwagę, że muzycy podjęli próbę pisania tekstów piosenek, choć — ogólnie biorąc — warstwa słowna jest błaha i ma znaczenie drugorzędne. W przypadku Kombi wolę to jednak od wykładów „rockowej filozofii”, jakie znalazły się na poprzedniej płycie Królowie życia.
(wk)