Włączam i uszom nie wierzę – mocny, potężny riff w tytułowym „Sivan”. No dosłownie DEEP PURPLE z „Perfect Strangers”… Ale już po chwili jestem na ziemi, głos przypominający o nieśmiertelności zjawiska pod nazwą KOMBI brutalnie pozbawia mnie złudzeń. JEFF BECK nagrał w roku 1989 płytę „Guitar Shop” i sądzę, że pana GRZEGORZA stać na coś równie efektownego. Różnica polega (moim zdaniem) na tym, że płyta Becka jest płytą instrumentalną a płyta SKAWIŃSKIEGO nie.
„Sivan”, oprócz powyższego, zawiera ponad wszelką wątpliwość solidną porcję gitarowania i jest dowodem wysokiej kultury muzycznej SKAWALKERA. Artysta swobodnie podróżuje po świecie różnych gitarowych technik i brzmień, oddaje hołd klasykom gitary (nie tylko Beckowi czy HENDRIXOWI) zahacza to o GARY MOORE’A, to o MICHAELA SCHENKERA (tego z UFO czy MSG), to o RITCHIEGO BLACKMOORE’A (można by jeszcze z kilku wymienić). I nie jest to broń Boże produkcja trącąca myszką (brawa również za realizację!). Bardzo świeżo brzmią rzetelnie okraszony gitarą „Tylko ja i ty mamy teraz swój czas”, soczysty „Nadzieja na świt” czy przebojowy „Zły znak” z funkowym feelingiem. Mogą podobać się oba instrumentale „Na zawsze razem” i „Moonlite III”. Wpada w ucho „18.09.70” trochę w klimacie TOTO. Natomiast kiczballadka „Gdyby ktoś” oraz nijaki „Ocal tę miłość” zupełnie mi nie pasują za sztuczność, miękkość i ogólny brak urody.
Nie można Skawalkerowi zarzucić ani wtórności, ani braku kompozytorskiej weny, a umiejętności technicznych wielu powinno mu zazdrościć. Może brakuje tu trochę ognia, może jakieś dziwne science-fiction w niektórych tekstach, może po prostu brak odrobiny świeżej krwi. Na pewno jednak nie brakuje na płycie rocka. Skawarocka na optymistycznie. „Sivan” dowodzi jak ciekawy może byś świat gitary i pokazuje młodym muzykom, że warto się uczyć.
A. Kowalczyk